Czy już czas na IPv6?
IPv6 – szansa, konieczność czy zagrożenie?
Kilka lat temu w Internecie dużą popularnością cieszyły się liczniki prezentujące topniejącą pulę dostępnych adresów IPv4. Czym bliżej zera zbliżała się wartość na liczniku, tym większe wzbudzała zainteresowanie nową wersją protokołu – IPv6. Producenci urządzeń sieciowych, systemów operacyjnych oraz dostawcy Internetu w krótkim czasie zintensyfikowali swoje działania mające na celu przygotować ich do pracy w nowej rzeczywistości. Lekcje zostały przez nich w mniejszym lub większym stopniu odrobione. Liczniki IPv4 dobiły do zera i… nic się praktycznie nie zmieniło. Zarówno w domowych, jak i firmowych zastosowaniach o IPv6 na poważnie mało kto myślał. O ile bowiem IANA rozdała ostatnie dostępne pule adresów IPv4 rejestrom regionalnym (RIR), o tyle dla użytkowników końcowych nie stanowiło to większego problemu. Rejestry regionalne posiadały bowiem pewne zapasy przestrzeni adresowej na kolejne lata. Z czasem jednak i te zaczęły topnieć i dobijać do zera. Sytuacja się powtórzyła, jednak tym razem rolę bufora z zapasową przestrzenią adresową przejęły rejestry lokalne (LIR), czyli w głównie duzi dostawcy Internetu. Poskutkowało to zaostrzeniem polityk przyznawania adresów IPv4 na poziomie rejestrów regionalnych. Europejski RIPE przestał np. rejestrować nowe AS-y (Autonomous Systems) klientom ubiegającym się o adresację PI (provider independet) w wersji 4. Organizacjom, które nie są jeszcze przygotowane na IPv6 pozostaje więc wiązać się na stałe z dostawcami Internetu, którzy mają do zaoferowania własne adresy z puli przydzielonych im jako LIR-om. Taki stan rzeczy utrzymuje się od 2012 roku. Pomimo, iż jest to już naprawdę ostatni etap przed rzeczywistym wyczerpaniem się adresów IPv4, mało kto interesuje się kwestiami wdrożenia, a przede wszystkim odpowiedniego zabezpieczenia infrastruktury pracującej na IPv6. Continue…